piątek, 13 maja 2011

Piotr Listkiewicz: Tao - droga i sposób życia (fragmenty)


[...] Z kosmologicznego punktu widzenia mistycyzm uważa miłość za naczelną moc wszechświata - ba, za manifestację samego Boga. Miłość jest biblijnym Słowem, chińskim Tào, sanskryckim Shabdem, muzułmańską Kalmą - czyli Twórczą Mocą, która tworzy, utrzymuje i niszczy (przetwarza). Jest życiem wszystkich istot oraz energią napędzającą materię nieożywioną. Jest integrującą, scalającą wszystko Mocą, bez której wszechświat przestałby istnieć w ułamku sekundy. [...]


[...] Mistycyzm jest konkretną nauką, która mówi o jednym Bogu oraz uczy praktycznej metody wykorzystania potencjału własnej duszy w celu osobistego poznania Boga i ponownego połączenia się z Nim. Praktyki mistyczne polegają na duchowym skupieniu, które prowadzi człowieka poza zmysły i umysł, wprowadza w stan nadświadomego, ekstatycznego uniesienia, w coś w rodzaju nurtu lub "ciagu", w jednej chwili obdarzającego go transcendentną wiedzą na temat absolutnej Rzeczywistości.

To wejrzenie mistyczne dociera do subtelnych dziedzin ducha, odkrywa prawdziwą głębię realności własnej istoty człowieka i zdziera zasłonę z tajemnic wszechświata. Jest ono lotem duszy w niezwykłe regiony czystej duchowości, gdzie z najgłębszego jądra Istnienia wypromieniowuje ukryte światło prawdy. Jest transcendentnym przeżyciem człowieka w stanie boskiej ekstazy, jest bezpośrednią duchową intuicją wymykającą się intelektowi.

Praktykowanie ścieżki mistycznej umożliwia wewnętrznej jaźni człowieka słyszenie tajemnej muzyki, która napływa z głębokich zakamarków Istnienia; widzenie tajemnego światła, emanującego z łona Najwyższego; doznawanie tajemnego natchnienia, które ma swe źródło w fontannie życia. Lecz ani intelekt nie jest w stanie pojąć tego natchnienia, ani oko nie może zobaczyć tego światła, a ucho nie jest w stanie usłyszeć tej muzyki. Jedynie w momencie duchowego upojenia i ekstazy boskiego oświecenia transcendentna miłość może wynieść nagą, wolną od wszelkich nawarstwień i naleciałości duszę na duchowe wyżyny najwyższych sfer; jedynie zachwycona transcendentną wiedzą dusza ogarnia uniwersalne, wieczne Jedno - absolutne, realne, prawdziwe, błogie źródło wszystkiego istnienia; zdrój, z którego wytryskuje całe życie i światło. [...]

[...] Mistycyzm jest podobny do wszystkich religii, ponieważ wszystkie religie rodzą się z mistycznej gnozy. Ta wiedza jest po prostu źródłem, rdzeniem, esencją, treścią i kwintesencją każdej z nich - jest wspólnym mianownikiem wszystkich. Czasem mistycyzm kojarzony jest z ezoteryzmem religijnym, czyli głębszą wiedzą dostępną jedynie teologom, jednakże ezoteryczna część nauk religijnych jest na ogół tak obłożona indywidualnymi interpretacjami, koncepcjami i doktrynami duchownych autorytetów, że chociaż gnoza mistyczna gdzieś tam niewątpliwie jest, to jednak bardzo trudno ją rozpoznać i wyłuskać. Te zewnętrzne naleciałości oraz egotyzm całych pokoleń teologów i arcykapłanów ugruntowały pogląd panujący w każdej z istniejących na świecie religii, że tylko ona właściwie rozumie - że tylko ona posiada "monopol na Boga" i uniwersalną receptę na zbawienie, zaś wszyscy inni błądzą, są heretykami i poganami. A to rodzi uprzedzenia, rasizm, podziały między ludźmi i nienawiść.

Religie są identyczne pod względem tych głębokich treści, a ich czasami bardzo znaczne różnice polegają na odmienności zrozumienia mistycznych prawd i pryncypiów oraz na odmienności liturgii, w tym sakramentów oraz przeróżnych ceremonii i rytuałów. Gdyby nie było tych sztucznych nawarstwień i różnic, mielibyśmy na świecie tylko jedną religię - mistycyzm. [...]

[...] Absolutu, czyli Boga-jako-Boga nie da się zobaczyć, usłyszeć i dotknąć, dlatego ludzie polegający wyłącznie na przekazie zmysłów nie są w stanie uwierzyć w Jego istnienie. Nie mogą sobie wyobrazić, że coś, co jest bezpostaciowe, bezdźwięczne i nieuchwytne może w ogóle istnieć; że pomimo swojej niematerialności może być "czymś" najzupełniej konkretnym. Oto odwieczny dylemat człowieka, który nie może znaleźć Boga, bo w Niego nie wierzy, a nie wierzy, bo Go nie szuka i nie stara się poznać wiedzy o Nim. [...]

[...] Słowo w postaci różnych atrybutów, nazw i koncepcji jest obecne w każdej ze znanych religii oraz w każdej kulturze i cywilizacji wiele wieków przed naszą erą. Archeologia odkrywa coraz to starsze ślady ludzkości w najbardziej zaskakujących miejscach ziemskiego globu i zawsze prędzej lub później okazuje się, że niezależnie od tego jak zaawansowana lub prymitywna była dana kultura, w jej wierzeniach zawsze jest mowa o Mocy, która stwarza, utrzymuje i niszczy (przetwarza). Kultury mezopotamskie sięgające 3000 lat p.n.e.; judaizm, tajemnicza cywilizacja doliny Indusu i jeszcze bardziej tajemnicza kultura pustyni Gobi; Scytowie, Ariowie i Słowianie; kultury dalekowschodnie, których początki giną w mroku dziejów; kultury germańskie i skandynawskie; dziwne cywilizacje amerykańskie, australijscy Aborygeni i polinezyjscy Maorysi; Celtowie, Druidzi i Etruskowie; Egipt, Etiopia i coraz częściej odkrywane różne nieznane kultury afrykańskie - wszystkie w taki lub inny sposób mówią o tej samej Mocy, czcząc ją jako pochodzącą od Boga, albo jako samego Boga. A oto co powiedział pewien stary Aborygen: "Człowieku! Tam jest coś..., sami nie wiemy co - coś jak wielki motor, jakaś moc, strasznie dużo mocy; ta moc robi ciężką robotę; ona ciągnie". Co charakterystyczne, żadna z tych kultur i cywilizacji nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie co to naprawdę jest, ponieważ umysł nie sięga do sfer, w których ta odpowiedź istnieje i może być zrozumiana. Wprawdzie współczesna nauka mówi, że ta Moc jest energią, ale to nam też niewiele wyjaśnia, bowiem ta Energia ma dwa istotne atrybuty, których nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, a mianowicie jest ona świadoma - jest samą Super Świadomością oraz jest Życiem - obdarza wszystko iskrą życia. [...]

[...] Miłość jest prawem Boga - powiada Mirdad. Cóż jest warta miłość, gdy jednego się kocha, a drugiego nienawidzi? Gdy za jedną istotę oddałoby się życie, a inną istotę zjada się na obiad? Jakimże miłośnikiem psów jest człowiek, który swojego psa obdarza pieszczotami, a obcego kopniakiem? Miłość jest prawem Boga, ale któż przestrzega tego prawa? Czy nie dlatego tak źle się dzieje na świecie? Mirdad mówi dalej, że jest to jedyna lekcja, której ma się nauczyć człowiek, aby stał się godnym tego miana - aby stał się naprawdę Człowiekiem. Iluż ludzi zasługuje na to miano? Wielcy mistycy mówią, że aby mieć zewnętrzny pokój, człowiek musi mieć pokój w sobie, jednakże ten wewnętrzny pokój może uzyskać tylko poprzez dostrojenie do Boga, poprzez zbliżanie się do swojego celu, poprzez zbliżanie się do Niego. Wtedy nie ma pychy, nienawiści i złośliwości. Znajduje wtedy miłość w każdym i zbliża się do bliźnich, bo jest na tej samej duchowej platformie.

Tymczasem ludzie chcą stworzyć pokój siłą przy pomocy broni, przy pomocy przewagi, przy pomocy reform społecznych, poprzez zmianę struktury politycznej świata, nawracanie bliźnich na jakąś jedną polityczną ideologię, na jakiś specyficzny sposób myślenia. W ten sposób się nigdy niczego nie osiągnie. Już samo planowanie tego jest samooszukiwaniem się. Wodzowie narodów mówią o pokoju, a szykują się do wojny. Walcząc o pokój człowiek zostawia po sobie ofiary i zgliszcza. Cóż za fałsz, co za hipokryzja!

Jeśli człowiek chce pokoju, musi szukać go w sobie. Im bliżej jest duchowego celu, swego duchowego domu, tym więcej pokoju znajduje w sobie i tym więcej go znajduje w całym świecie, a co za tym idzie, staje się coraz bliższy całemu człowieczeństwu. Gdy spotykają się ludzie uprawiający Słowo, na ogół nie potrzebują się sobie przedstawiać, bo od razu czują się sobie bliscy. Spotykają się i czują, jakby znali się od wieków. Dlaczego? Bo przedmiot jest ten sam. Miłość jest ta sama. Cel jest ten sam. [...]

[...] Prawdziwa ścieżka prowadzi do prawdziwego uwolnienia duszy od umysłu i materii, od kłopotów i problemów tego świata. Prawdziwa ścieżka doprowadza do wyzwolenia się duszy z kręgu transmigracji, błędnego koła przychodzenia i odchodzenia, rodzenia się i umierania. Wychodząc poza trzy światy, w których toczy się to "koło czasu", dusza realizuje swoje przyrodzone prawo do nieśmiertelności. Choć potencjalnie to prawo miała zawsze, to jednak była zniewolona w objęciach umyslu i zamknięta w klatkach kolejnych ciał. Choć zawsze była "dzieckiem królewskiej krwi", to jednak przytłoczona stertą niezliczonych karmicznych łachmanów, zakuta w karmiczne kajdany, oplątana karmicznymi sieciami, straciła świadomość swojego szlachetnego pochodzenia i zadawała się z towarzystwem z półświatka. [...]

2 komentarze:

  1. Panie Piotrze.dla mnie odkad ogladam Pana filmy jestem pod ogromnym wrazeniem,oraz przekonana,ze Panska dzialalnosc,jej potrzeba plynaca z serca,nieprawdopodobna odwaga i cala osobowosc sa imponujace.Jestem szczerze i mocno zwiazana z Pana Dusza;gdziekolwiek ona obecnie przebywa. Goraco sciskam-lidia z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam czy nadal sprzedaje pan swoje książki ponieważ pragnę nabyć 2 tao oraz poznaj siebie~

    OdpowiedzUsuń